Brexit spowoduje wzmocnienie stanowiska państw tzw. starej Unii w kwestiach polityki klimatyczno-energetycznej, a ograniczy wpływ Europy Centralnej, w tym Polski - tak decyzję o wyjściu Brytyjczyków z UE ocenia Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
- Brexit zmieni arytmetykę podejmowania decyzji w ramach Unii. W przypadku polityki klimatyczno-energetycznej spowoduje on dominację stanowiska państw tzw. starej Unii. Wielka Brytania forsując swoje wolnorynkowe podejście osłabiała unijną politykę na rzecz klimatu i wspierała ulgowe traktowanie państw Europy Centralnej i Wschodniej, przede wszystkim Polski. Jeśli polski rząd będzie chciał coś ugrać, musi rozważyć zmianę strategii - wskazuje dr Marcin Stoczkiewicz, prawnik w Fundacji ClientEarth.
Według organizacji Wielka Brytania pozostanie w systemie europejskiego handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (EU ETS), który reguluje emisje z przemysłu, energetyki i lotnictwa. Uczestniczy w nim np. Norwegia, która jest poza Wspólnotą.
ClientEarth zwraca uwagę, że pod znakiem zapytania stoi udział Wielkiej Brytanii w systemie non-ETS, którego celem jest m.in. ograniczenie emisji CO2 w pozostałych sektorach takich jak rolnictwo, transport czy budownictwo.
- Do 2030 r. Unia chce ograniczyć emisje w tych sektorach o 30 proc. (względem 2005 r.). W środę 20 lipca spodziewana jest propozycja KE w sprawie podziału realizacji tego celu pomiędzy państwa członkowskie (tak zwana Effort Sharing Decision). W decyzji tej znajdzie się jeszcze cel dla Wielkiej Brytanii, ale trudno przewidzieć, jak będzie wyglądał finalny projekt - dodano.
Organizacja dodaje też, że do przewidzenia jest również stanowisko Brytyjczyków wobec realizacji celów unijnych w zakresie odnawialnych źródeł energii oraz efektywności energetycznej.
"Do 2030 r. Unia chce zwiększenia udziału zielonej energetyki do przynajmniej 27 proc. oraz zmniejszenia zużycia energii o 27 proc. W trakcie negocjacji nowego pakietu do 2030 roku Brytyjczycy domagali się rezygnacji z trzech celów i większej elastyczności w osiąganiu limitów emisji CO2. Dla równowagi proponowali znacznie wyższy, bo aż 50 proc. cel zmniejszenia emisji. Kontrybucje państw w realizacji nowych celów będą więc prawdopodobnie rozdzielone z pominięciem Wielkiej Brytanii" - oceniono.
Według ClientEarth, Brexit stawia też pytania o przyszłość porozumienia paryskiego z grudnia 2015 r. Fundacja zwraca uwagę, że UE negocjowała to porozumienie jako blok 28 państw, z deklarowanym 40 proc. obniżeniem emisji CO2. Dodano, że renegocjacja porozumienia nie będzie konieczna, bo cel unijny nie jest uzależniony od polityki poszczególnych państw, ani od liczby członków.
- Najpewniej Wielka Brytania będzie jednak chciała zadeklarować odrębny cel redukcyjny i będzie dążyć do jak najszybszej ratyfikacji porozumienia. Tym samym może przyspieszyć jego wejście w życie - oceniła organizacja.
W połowie marca Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. niepodnoszenia uzgodnionego przez Wspólnotę 40 proc. pułapu redukcji CO2. W dokumencie tym podkreślono, że zgodnie z Protokołem z Kioto Polska ograniczyła emisję na poziomie 30 proc. przy wymaganych 6 proc.
Rząd wskazuje ponadto, że zgodnie z porozumieniem paryskim (szczytem klimatycznym ONZ) powinno ograniczać się globalny wzrost temperatury za pomocą "szerokiego spektrum przedsięwzięć, odnoszących się zarówno do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, jak i działań zwiększających ich pochłanianie". Jak argumentował, w porozumieniu nie narzucono konkretnych rozwiązań, które państwa-strony porozumienia powinny podejmować jako swoje suwerenne decyzje.
Jak mówił wtedy pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Paweł Sałek, ustalenia z Paryża nie powinny być przyczynkiem do ewentualnego zwiększania ambicji polityki klimatycznej na poziomie UE.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.