TACY PIĘKNI, TACY WSPANIALI!
Trwająca właśnie kampania wyborcza jest najdziwaczniejszą ze wszystkich dotychczasowych. Nawet jeśliby wziąć także pod uwagę kampanie wyborcze do samorządów uczniowskich w szkołach podstawowych, zarządów stowarzyszeń hodowców drobiu ozdobnego, oraz fanklubu pieśniarki Teresy W. Zastanawiam się, czy my - społeczeństwo najjaśniejszej III RP — jesteśmy takimi durniami, że można bezczelnie i bezkarnie "wciskać nam", że zaraz po wyborach, jak za dotknięciem ręki Copperfielda Davida lub innego magika zrobi nam się lepiej, a to "lepiej" zrobią nam oczywiście ci, których wybierzemy, choć wybieraliśmy ich już i lepiej nam się od tego nie robiło: ani zaraz po wyborach, ani później. Niektórych wybieramy zawsze i od zawsze, innych wybierają kolejne młode pokolenia, które ich nie zdążyły jeszcze poznać. Potem poznają i szybko się od nich wypisują - i tak co kilka lat, a to w wyborach do Sejmu, a to do samorządów, a to do Brukseli. Szczególnie dotyczy to jednego, co to ma partię własnego nazwiska, a aktualnie "błyszczy" głównie na europejskich salonach niezwykle oryginalnymi przejawami swej intelektualnej głębi. Jeśli jego krajowa ekipa ma podobne moce umysłowe, a mimo to dostałaby się do Sejmu, i jeśli obok zasiedliby akolici innego lidera, co to też ma partię swojego nazwiska, a moce intelektualne przejawia podobne i podobnie, to naprawdę będzie wesoło. Może się okazać, że koń wprowadzony do rzymskiego Senatu ze dwa tysiące lat temu i pies marszałka wprowadzony do polskiego Sejmu kilka lat temu, były szczytami wytworności.
Na razie, myśląc o tym wszystkim, przemieszczam się śląskimi ulicami i oglądam wizerunki tak dobrze mi znane. Analizuję, czy się postarzeli od poprzedniego zawieszenia na drzewach i latarniach, czy może rysy im wyszlachetniały, czy hasła się zmieniły? Ale nie: są jak zawsze doskonale bezmyślne i "wylizane" - by użyć określenia mistrza Witkacego, które zastosował w cenniku swej "Firmy portretowej" na określenie podobizn uczynionych ze stosowną dawką pochlebstwa, ale za to pozbawionych charakteru. No tak: jeśli ktoś ma jakieś charakterologiczne problemy - a wielu aspirujących, sądząc po dotychczasowych "osiągnięciach", ma - to lepiej charakter sobie schować, a pokazać pomadę. Co do haseł, to też się nie zmieniają. Można je sprowadzić do PRL-owskiego: "Więcej, lepiej, taniej!". Pamiętam, że takie było, ale nie pamiętam, na jaką okoliczność. Chyba chodziło o wyniki produkcyjne. Ale do dzisiejszych "rozdawniczych" obietnic pasuje jak ulał. I zapewniam, że jego efekty też będą takie same - czyli żadne.
Spośród "wylizanych" pań i panów jeden szczególnie rzuca się w oczy. Głównie przez to, że wizerunki ma duże i ma ich dużo. Hasło przy tych wizerunkach ma słuszne i szczere: "Zasługujemy na więcej". Właściwie powinno być: "na jeszcze więcej", bo "więcej" to ten pan i jego partia już mają - co jest tajemnicą poliszynela. A że chcą — a co najważniejsze mogą - mieć jeszcze więcej, to raczej w naszych realiach nie dziwi. Bo nie ma ktoś, by mieć mógł ktoś inny. Żeby go stać potem było na takie śliczne duże wizerunki, które mogą sprawić, że będzie miał jeszcze więcej. Ten pan mieni się specem od ekonomii i jako spec proponuje ujednolicić podatek VAT. Zaiste, słuszne to i sprawiedliwe by było, szczególnie dla partii i przyjaciół tego pana. Wedle tego pomysłu VAT na żywność wzrósłby o 11 proc., za to na luksusowe auta (i inne też) zmalał o 7 proc. W tej sytuacji znacznie wzrosłyby możliwości wszystkich Polaków - także tych biedniejszych - na zakup nowego luksusowego auta, a zwiększony podatek za żywność bogaci płaciliby solidarnie z tymi biednymi. Więc o co chodzi? No właśnie: ale o co chodzi???
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
LIMERYK
Ze zbioru Jerzego Marii Cyceliana Dmuch-Walińskiego
Pewien filantrop z Jaworzna
Lubił kurczaki z rożna,
Zanim jednak ptaka spożył,
Już kelnerkę wychędożył;
Przyjemności mnożyć można.
Z NAUKOWEGO PÓNKTU WIDZENIA
Niezwykle interesujący jest problem dziedziczności z punktu widzenia prokreacji. Przekazywanie pewnych cech i chorób drogą dziedziczenia uczeni ciągle starają się zgłębić, a wciąż jeszcze te mechanizmy nie zostały ostatecznie poznane i opisane. Mnie interesuje w kontekście dziedziczenia problem bezpłodności. Zastanawiam się, czy gdyby mój dziadek i ojciec byli bezpłodni, to i ja nie miałbym potomstwa?
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Ni ma gorszego tyrana, jak kiej chłop wyndzie na pana - dowody słuszności na każdym kroku mamy.
Ni ma miynsa bez kości, a człowieka bez złości - coś w tym jest.
Ni ma słodyczy bez goryczy - niestety...
Ni ma tak źle, jak w gazecie piszóm - to trzeba koniecznie rozpropagować.
Ni ma winy bez prziczyny - co najlepiej wiedzą adwokaci.
Niy miyszej sie miyndzy plewy, to cie świnie niy zeżeróm - tylko żeby w porę ziarno od plew odróżnić!
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Ojciec zaprowadził 10-letniego syna na kirkut, żeby pokazać mu groby przodków i innych członków gminy. Chodzą pomiędzy macewami, a synek odczytuje zamieszczone na nich informacje i peany o cnotach zmarłych. Po przejściu znacznej części cmentarza synek nagle oświadcza ojcu:
- Tate, a ja to chcę być złodziejem.
- Pfuj! Icek, co ty gadasz?! Jak możesz coś takiego myśleć?! Oj, ja biedny: co ja mam za syna! Skąd tobie takie coś w ogóle przyszło do głowy?!
- Tate, ja naprawdę chcę być złodziejem, bo jak tak patrzę na te nagrobki, to myślę sobie, że złodzieje nigdy nie umierają...
- Josel, czy nie chciałbyś mi pożyczyć 100 złotych? - pyta znajomego Abram Berg.
- Owszem, Abram, chciałbym, ale nie mogę.
- A to może mógłbyś 50 złotych?
- A to, widzisz, co innego. 50 mógłbym. Ale nie chcę...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego wzdłuż brzegów rzeki w Wąchocku buduje się mury?
To w obawie przed globalnym ociepleniem: gdy w jego wyniku pojawią się rekiny, to nie będą mogły porywać krów z pastwisk.
Od kiedy w Kłaju mają takie czyste powietrze?
Od czasu, gdy sołtys celem zapobiegania efektowi cieplarnianemu zabronił otwierania okien.
Dlaczego drużyna strażaków stale pilnuje córki sołtysa z Marklowic?
Bo ona się pali do chłopaków!
KÓNSKI Z BELE KÓND
Jak na grubie
Ewald Wrazidło spotyka na schodach sąsiada i pyta:
- Ecik, co to sie u wos wczora wyrobiało? Nojsómpiyrw coś tak choćby fest tumpło, jak na grubie, potym cosik tak belótało, jak banka na dole, a potym było takie larmo, choćby się cało ściana zarwała...
- A, to nic takigo niy było. Mie sie ino baba pytała, kaj żech tak długo był...
Troskliwy mąż
- Panie Wypitek - mówi lekarz do pacjenta - stale pan przychodzi do mnie po środki nasenne, a ja pana widuję bardzo późnym wieczorem w restauracji.
- A bo po prowdzie, panie dochtorze, te pigułki niy sóm dló mie, ino dla moi baby...
Nieprzewidująca
- Przysięgałaś mi być wierną aż do śmierci - wyrzuca mąż żonie - a teraz stale mnie zdradzasz!
- Kochanie, musisz mnie zrozumieć; ja wówczas nie przewidziałam, że będziesz tak długo żył...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Z ostatniej chwili: klęczymy dlatego, że musimy się wreszcie podnieść z klęczek...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
