280 osób skorzystało już z programu dobrowolnych odejść w PZL Mielec. W sumie z firmy ma zostać zwolnionych prawie 500 osób. Powodem redukcji zatrudnienia jest m.in. przegrana zakładów w przetargu na wybór śmigłowców dla wojska.
Jak poinformował przewodniczący Solidarności w mieleckich zakładach Marian Kokoszka, program dobrowolnych odejść będzie realizowany w firmie do 10 lipca.
- Po tej dacie to władze firmy będą wskazywać, które osoby zostaną zwolnione. Cały proces ma się zakończyć do końca sierpnia tego roku.
Zgodnie z wynegocjowanym między zarządem firmy a związkami zawodowymi porozumieniem osobom, które dobrowolnie odejdą lub zostaną zwolnione przyznane zostaną dodatki do odpraw. Ich wysokość uzależniona będzie od stażu pracy.
Osoby, które przepracowały w PZL Mielec co najmniej 10 lat otrzymają dodatkowo 9 tys. zł. Pracownicy, którzy pracowali w firmie od 10 do 15 lat dostaną 30 tys. zł. Na największe dodatki do odprawy mogą liczyć pracownicy, którzy przepracowali więcej niż 15 lat - jest to kwota 45 tys. zł.
Jak tłumaczy Kokoszka, wysokość odpraw to jedna z przyczyn, że tak wiele osób zdecydowało się dobrowolnie odejść z firmy.
- Przeważnie z programu skorzystały osoby, które już mają zapewnioną inną pracę, w innym zakładzie.
Poza odprawami zwalniani pracownicy mogą liczyć również na pakiet świadczeń osłonowych, który będzie obejmował m.in.: doradztwo zawodowe, pomoc w znalezieniu nowej pracy czy szkolenia z rozpoczęcia działalności gospodarczej.
- Zarząd firmy zobowiązał się również, że wynajęta przez niego firma konsultingowa przedstawi zwalnianym 200 ofert pracy w innych przedsiębiorstwach z Doliny Lotniczej - dodał związkowiec.
Na zwolnienia tak dużej grupy osób przygotowany jest również Powiatowy Urząd Pracy w Mielcu. Jak powiedziała PAP zastępca dyrektora urzędu Alicja Makowska-Madej, przygotowywany jest wniosek o dodatkowe pieniądze z rezerwy Funduszu Pracy na aktywizację zwolnionych pracowników PZL.
- Czekamy tylko na listę osób, ponieważ kwota o jaką będzie wnioskować uzależniona będzie od usług, jakie będziemy musieli uruchomić. A jakie to będą usługi i instrumenty zależeć będzie od struktury zwalnianych osób, od ich kwalifikacji, doświadczenia zawodowego i oczekiwań - dodała Makowska-Madej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.