NOWE TREŚCI STAREJ ŚPIEWKI
Stary przedwojenny szlagier głosi, że "Każdemu wolno kochać, takie jest miłości prawo". Strasznie to kiczowata piosenka, o banalnym przesłaniu i pewnie dlatego była wielkim przebojem. Nie chcę jednak skupiać się na jej wszystkich walorach i towarzyszącemu im uwielbieniu tłumu, lecz na dwóch kluczowych stwierdzeniach. Mianowicie: "każdemu wolno" i "takie prawo".
Zatem co takiego wolno u nas każdemu, bez względu na predyspozycje, stan zdrowia (w szczególności psychicznego) oraz wykształcenie? Wolno być politykiem. A dlaczego? Bo takie mamy prawo. "Sorry" - chciałoby się dodać. Zawód polityka w naszym kraju nabrał szczególnych walorów, nieznanych ludzkości od czasów starożytnych, czyli momentu powstania pojęć "polityka" i "polityk". Jest to nasz twórczy wkład w dzieje cywilizacji euroazjatyckiej z amerykańską i australijską na dodatek, a może nawet antarktyczną. Wynika on z faktu, że do zajmowania się polityką nie są u nas wymagane żadne kwalifikacje zawodowe i osobiste. Gdy podejmuje się pracę w zawodzie np. kierowcy, wykonuje się skomplikowane badania psychofizyczne. No, żeby mieć pewność, że taki kierowca wie, o co za kółkiem chodzi, i że na wysokim wiadukcie nie przyjdzie mu nagle do głowy, że autobus to samolot. Polityk tymczasem może nie odróżniać przywidzenia od doświadczenia i decydować o państwie, doświadczając pomroczności jasnej i skomplikowanych zaburzeń osobowości. Żeby zostać barmanem albo recepcjonistą, poza wymaganymi kwalifikacjami, niezbędne jest stwierdzenie przymiotów należących do tzw. kultury osobistej. Polityk może być ostatnim chamem i ordynusem. Żeby być przysłowiowym "wajchowym na holcplacu na grubie", trzeba mieć do tego przeszkolenie. W polityce można jednego dnia uprawiać buraki, a drugiego decydować o całym przemyśle. Mieć przygotowanie do nauki katechizmu, a decydować o najistotniejszych kwestiach bezpieczeństwa ludzi. Będąc niczym niewyróżniającym się dziennikarzem, ustalać reguły, wedle których kształcić się i wychowywać będą kolejne pokolenia społeczeństwa. Itd., itp... Nie mając pojęcia o pożyciu małżeńskim i rodzicielstwie, można zabierać w tych sprawach decydujący głos. Można sobie "naskrobać" niezły mająteczek, a potem być pierwszym moralizatorem. Można łamać przepisy na każdym skrzyżowaniu dróg i grzmieć o przestrzeganiu prawa. Można mówić o równości i biednych ludziach, skrzętnie dbając o swe przywileje i apanaże. Jednego dnia można być czerwonym, następnego czarnym, potem pomarańczowym, zielonym, a nawet różowym i fioletowym. Jedną tylko umiejętność trzeba mieć opanowaną perfekcyjnie: trzeba bez mrugnięcia powieką kłamać, a potem z uśmiechem wytłumaczyć, że się zostało źle zrozumianym albo że to "retoryka wyborcza".
Tylko jedna sfera ludzkiego życia cieszy się u nas podobną swobodą - posiadanie i wychowywanie dzieci. Zatem nie powinna dziwić synergia w niechęci polityków do uregulowania jednego i drugiego, czyli życia politycznego i rodzinnego - co w bardziej cywilizowanych krajach dawno uczyniono. I tu rodzi się refleksja nad naszym fatalnym położeniem geopolitycznym. Bynajmniej nie jest to bliskość Niemców i Rosji. Nie. Jest to oddalenie. Rozdział. Jest to oddzielenie przez Morze Bałtyckie od Szwecji, Norwegii i Finlandii. Bałtyk jawi się tu jako cywilizacyjna Dolina Śmierci - nie do przebycia. Co stwierdził niegdyś niejeden kajakarz i użytkownik dmuchanego materaca, a dziś stwierdzić musi każdy. Pod warunkiem że nie cierpi na pomroczność jasną.
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA...
Kontynuując jeden z wątków zaznaczonych w felietonie, zastanawiam się, czym w istocie jest miłość? Żeby swoje przemyślenia zamknąć jedną zwięzłą konstatacją, rzekłbym, że miłość jest energią, światłem życia. I natychmiast rodzi się drugie pytanie: czym zatem jest małżeństwo, które najczęściej wieńczy miłosne uniesienia. I tu nasuwa się nieodparty wniosek, że jest to zapewne rachunek za prąd...
Z TASZY LISTONOSZA
Sceptyczny dogmatyk
Uradowana żona wraca do domu i chwali się mężowi:
- Zdałam!!! Mam prawo jazdy! Teraz zwiedzimy cały świat!
Na to mąż beznamiętnym tonem:
- Ten czy tamten?
Wścibski
Hotel w atrakcyjnym kurorcie. Recepcjonista zagaduje parę nowo przybyłych gości:
- Urlop?
- Tak...
- A dzieci państwo posiadają?
- Posiadają...
- A to tym razem państwo nie zabrali?
- Nie zabrali...
- Tylko we dwoje... Romantyczny wypad?
- Tak...
- A z dziećmi kto został?
- U mnie żona, u niej mąż...
Dobra żona, męża korona
Miły małżeński wieczór. Mąż pyta się żony:
- Kochanie, powiedz, czy ty mnie kiedykolwiek zdradziłaś?
- Nie, nigdy w życiu...
- Ale tak naprawdę? Jesteśmy tyle lat po ślubie... Możesz mi powiedzieć...
- No dobrze... Trzy razy...
- A z kim pierwszy raz?
- Pamiętasz, jak chciałeś wziąć pożyczkę, żeby otworzyć własną firmę, i żaden bank nie chciał ci jej udzielić? A potem któregoś dnia przyszedł do nas dyrektor jednego z banków i dał ci te pieniądze bez żadnych pytań... Pamiętasz?
- Och, kochanie zrobiłaś to dla mnie? To fantastyczne! A drugi raz???
- Pamiętasz, jak byłeś ciężko chory i umierałeś, a żaden lekarz nie chciał podjąć się twojej operacji? I wtedy przyszedł ten stary profesor, który zoperował cię bez żadnych pytań i to dzięki niemu ciągle jesteś w tak dobrej formie.
- Och, kochanie!!! Zawdzięczam ci życie! Dziękuję!!! Tak wiele dla mnie zrobiłaś!!! To powiedz jeszcze o tym trzecim razie...
- Pamiętasz, jak kiedyś chciałeś zostać prezesem klubu golfowego i brakowało ci tych 44 głosów???
Klasa!!!
Hrabia wrócił niespodziewanie do domu i zauważył, że hrabina jakaś niespokojna. Zaczął podejrzewać, że kryje się za tym zdrada, a kochanek być może nie zdążył opuścić rezydencji. Zajrzał do szafy hrabiny, ale nikogo w niej nie było. Otworzył swoją szafę. I faktycznie, zaczepiony na drążku, wisiał w niej skulony gach. Hrabia uśmiechnął się pod nosem i krzyknął w głąb domu:
- Moja droga. Następnym razem, gdy coś z siebie zdejmiesz, to bądź łaskawa powiesić to w swojej szafie!
Nowe czasy, nowe wyzwania
Podczas zebrania rady nadzorczej ostro przepytywany jest prezes spółki. Przewodniczący rady, wyraźnie niezadowolony z wyników spółki, zadaje ostatnie, druzgocące pytanie:
- A pamięta pan, jak równo rok temu obiecywał nam, że firma znajdzie się na giełdzie?!
- No i jest na giełdzie - odpowiada prezes z niezmąconym spokojem - na giełdzie wierzytelności...
ZAGADKA
- Co powiedział Bóg po stworzeniu mężczyzny?
- Stać mnie na więcej...
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Pieniądze
(anonimowa z XIX wieku)
Diogenes został sławnym,
Romul otrząsnął się z nędzy,
Ezop był zawsze zabawnym,
A żaden nie miał pieniędzy...
ECIK NA MANEWRACH
Scena sprzed lat...
Do jednostki miał przyjechać z wizytą generał - najważniejszy generał w państwie. Wszyscy od kilku dni malowali trawę na zielono i szczoteczkami do zębów czyścili szpary w brukowanych alejkach. Napięcie sięgało zenitu. W dniu wizyty służbę wartowniczą na głównej bramie pełnił szeregowy Ecik. Sprawdzono mu dokładnie stan munduru i poinstruowano o konieczności szczególnie poprawnego, regulaminowego zachowania.
Generał się spóźniał. Dowódca jednostki co jakiś czas pytał dowódcę warty, sierżanta Masztalskiego, czy nie widać zbliżającego się generała. Sierżant z kolei co jakiś czas telefonował z tym pytaniem do wartownika. Tak zeszło do południa. Wreszcie pojawiła się czarna limuzyna, w której siedział generał w równie czarnych okularach. Ecik zasalutował regulaminowo, generał odsalutował. Wówczas Ecik nachylił się do otwartego okienka i zapytał:
- Wyście sóm tyn generał, ja?
- Tak - odpowiedział nieco zaskoczony generał.
- To wiycie co? Jo by tam na waszym miejscu wcale sie niy cis. Sierżant sie uo wos już uod rana pyto...
PRZYSZŁA BABA DO LEKARZA...
i pyta: - Do której pan przyjmuje, panie doktorze?
- Do prawej - odpowiedział lekarz z uśmiechem...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
W przypadku dżentelmena nie można mówić, że zdradza żonę. On ją po prostu oszczędza...
Pyrsk!!!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
