Trwa przegląd stanowisk górniczych, w wyniku którego resort pracy ma zdecydować, którzy górnicy pracują bezpośrednio przy wydobyciu węgla. Tylko oni mają zachować prawo do wcześniejszych emerytur. Inni - mimo że też pracują pod ziemią - ten przywilej utracą, jeśli rząd przeforsuje ustawę o zmianach w emeryturach górniczych. Według związkowców taki podział jest sztuczny i niemożliwy do przeprowadzenia.
Dziś górnicy przechodzą na emeryturę po przepracowaniu 25 lat pod ziemią, niezależnie od tego, jaki był dokładnie charakter ich pracy. Premier Donald Tusk zapowiedział w expose zachowanie takich uprawnień tylko dla osób zatrudnionych bezpośrednio przy wydobyciu.
- To jest materia wyjątkowo trudna dlatego, że wszyscy pracownicy kopalni bez względu na to, gdzie są zatrudnieni, pracują na rzecz wydobycia węgla. Roboty przygotowawcze, czyli drążenie chodników, przekopów są równie uciążliwe - wyjaśnia Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.
W tej chwili trwają analizy, które mają opowiedzieć na pytanie, jaka część zatrudnionych pod ziemią faktycznie pracuje bezpośrednio przy ścianie wydobywczej. Na podstawie tych ustaleń ma powstać ustawa o zmianach w emeryturach górniczych. Z wcześniejszych zapowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra pracy, wynika, że projekt, nad którym pracuje wraz z resortem gospodarki ma być gotowy do końca roku.
- Tutaj trzeba być elastycznym, oceniać warunki pracy, a nie przynależność do takiej czy innej grupy wykonawców - uważa Janusz Steinhoff.
Również zdaniem przedstawicieli związków górniczych podział pracowników na tych zatrudnionych bezpośrednio przy wydobyciu węgla i tych wykonujących inne czynności pod ziemią jest nieuzasadniony i w praktyce trudny do przeprowadzenia.
Takiej opinii nie podziela natomiast prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
- Trzeba oddzielić tych pracowników, którzy pracują bezpośrednio przy wydobyciu od pracowników, którzy są w miejscach, gdzie jest obsługa, gdzie jest struga świeżego powietrza, bezpośrednio przy szybie. A więc nie wszyscy, którzy zjeżdżają pod ziemię są tak samo narażeni na ciężkie warunki pracy - przekonuje Jarosław Zagórowski, prezes JSW.
Według danych ZUS górnicy pracujący pod ziemią dostają średnio po 3,5 tys. zł emerytury. Pozostali - połowę tej kwoty. W 2010 roku koszty emerytur górniczych Zakład Ubezpieczeń Społecznych oszacował na co najmniej 8 mld zł. Przeciw jakimkolwiek zmianom w emeryturach górniczych opowiada się 92 proc. robotników i 74 proc. dozoru, wynika z analiz przeprowadzonych w zeszłym roku w Zakładzie Badań Ekonomicznych i Społecznych Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie ja pan to powinien pracowadż do śmierci.
Nie jesteś żadnym sztygarem tylko prowokatorem. Sztygar powinien dbać o ludzi.
GÓRNICY DO 60 ROKU ŻYCIA POWINNI PRACOWAĆ ps SZTYGAR
prawa emerytalne to nie tylko przywileje ale i normalny wiek. Więc dlaczego ludzie nie mogą iść w wieku 60 kobiety i 65 mężczyźni ? Ja głęboko wierzę, że obecni górnicy staną po stronie młodszych kolegów, którzy dopiero pójdą do pracy i nie dadzą się sterroryzować tuskowi. Jak to mówią w filmach amerykańskich - z terrorystami się nie negocjuje.
Cytat Tuska "Mam odwagę powiedzieć, że nie możemy, nie chcemy odebrać praw nabytych. (...) Górnicy, mundurowi, rolnicy - kto nabył prawa (emerytalne), kto dzisiaj jest beneficjentem sytemu, będzie miał te prawa. Koniec dyskusji, nikt nikomu nie zabierze tych przywilejów" - zapowiedział Tusk. Jak wyjaśnił, konstytucja stanowi, że ten kto dostał przywileje emerytalne, nie może zostać ich pozbawiony.
@piter, jeśli głębiej na to patrzeć nowe zasady na dłuższą metę będą oddziaływać również na tych starych. Dlaczego ? A no dlatego że może zmniejszyć się ilość chętnych, przez co "starzy" którzy będą pracować 25 lat, będą musieć coraz więcej pracować ze względu na brak ludzi do pracy. Przez przepracowanie więcej wypadków itd. Oczywiście nie twierdzę żę nikt nie pójdzie już na kopalnię, ale nie trzeba być magistrem żeby dojść do takich wniosków. Poza tym do końca roku wymyślą projekt, potem dopiero konsultacje itd. Prawdopodobnie jak coś zacznie działać to od 2014 roku.
Pan Zagorowski lepiej niech milczy bo nie ma pojecia o czym mowi i nie zna sie na robocie.
Mozna otym rozmawiac ale tylko w kwesti nowo zatrudnionych od 2013r Wtedy ci pracownicy wiedza na co sie godza na jakie warunki pracy Natomiast juz zatrudnieni musza odejsc na starych zasadach jak to zrobiono z ,policja,koniec kropka I tu jest duza rola zwiazkow aby tak bylo.